28 października 2013

Rozdział 1: Jesienne porządki


Anko razem z Kakashim udali się w stronę wschodniej części wioski. Po chwili zobaczyli średniej wielkości dom stojący na skraju niewielkiego lasku. Widać było, że osoby, które wcześniej mieszkały tam lubiły ciszę i spokój.
Z zewnątrz wydawał się zaniedbany. Dawno niemalowany płot straszył z daleka, trawy nikt nie kosił od wieków, natomiast na drewniane elementy domu już dawno została przeprowadzona inwazja korników.

- Eee … Kakashi, jesteś pewny, że chcesz tu mieszkać? – zapytała ze skrywanym obrzydzeniem Anko.
- Oj, nie przesadzaj. Nie wygląda to aż tak źle. Spodziewałem się, że będzie gorzej – powiedział ze śmiechem. – Wystarczą małe porządki i dom wróci do poprzedniego wyglądu.
- Taa … na pewno … Domyślam się, że nikt tu dawno nie był.
- Od śmierci mojego ojca nikt nie zaglądał do tego miejsca, a ja nie mogłem wytrzymać
tu nawet chwili.
- Rozumiem. Jak chcesz to możemy poszukać czegoś innego …
- Nie martw się, od tego czasu wiele się zmieniło. Wiele zrozumiałem. Ale teraz nie mamy czasu na rozczulanie się – uciął. – Opowiem Ci o tym innym razem. A teraz chodźmy sprawdzić w jakim stanie jest wnętrze.
- Jak sobie chcesz – powiedziała  patrząc się na niego dziwnie.

Podeszli niepewnie do furtki. Gdy Kakashi pchnął ją, zawiasy wydały przeraźliwy jęk. Z cichym westchnieniem dodał naoliwienie ich do listy rzeczy, które trzeba naprawić. Z przerażeniem pomyślał, że staje się ona coraz dłuższa. Po przedarciu się przez gąszcz zarośli poczekał na Anko i otworzył jej drzwi, mówiąc:

- Panie przodem.
- Wielkie dzięki Kakashi – odparła sarkastycznie i przechodząc przez drzwi nadepnęła „przypadkiem” jego stopę.
- Aua! Co ja znowu takiego zrobiłem?
- Och! Przepraszam, to było niechcący – powiedziała głosem wprost ociekającym ironią.

Wnętrze było „lekko” zaniedbane. Ciężko było nawet stwierdzić jak wcześniej wyglądała podłoga, ponieważ warstwa przylegającego do niej brudu skutecznie uniemożliwiała dokładną ocenę. Po całym domu latały drobinki kurzy, a z okien obleczonych pajęczyną patrzyły na nich setki par oczu.  W pewnej chwili koło nóg Anko z piskiem przebiegł jakiś gryzoń. Ta nawet się nie oglądając, szybko wyciągnęła kunaia i rzuciła nim w stronę uciekającego szczura. Nie zdążył on wydać żadnego odgłosu, tylko padł od razu martwy na ziemię. Podeszła do truchła, wyciągnęła broń i z odrazą kopnęła go w kąt.

- Ech … Czeka nas wiele roboty.
- Niestety masz rację. No cóż, nie ma co jęczeć, tylko trzeba wziąć się do pracy.
- Jest już późno … I tak wiele nie uda nam się zrobić, więc może jutro zaczniemy. Poza tym zapomniałem zabrać mojej ulubionej książki …
- O nie! Nie ma mowy! Masz zakaz na czytanie, do czasu zanim ten dom nie będzie błyszczał!
- Ale Anko!
- NIE!!! Lepiej się zamknij i bierz do roboty! Im wcześniej zaczniesz, tym szybciej będziesz mógł poczytać ten szajs!

Kakashi chciał zaprotestować, ale zdążył ugryźć się w język w ostatnim momencie.

- Ja ogarnę wnętrze, a ty się lepiej weź za koszenie trawy.
- Jak? Nie mamy kosiarki przecież …
- A skąd ja mam to wiedzieć?! Jesteś facetem, coś wymyślisz – powiedziawszy to, wywaliła go na zewnątrz.
 
Zrobiła to jednak zbyt gwałtownie, przez co Kakashi potknął się na schodkach i runął jak długi na brukowaną ścieżkę.

- Anko! To bolało! Kobiety! – zawołał srebrnowłosy do zatrzaśniętych drzwi. – Jak ja mam niby skosić trawę bez kosiarki? – powiedział do siebie. – A gdyby tak …

I wyjął 6 shurikenów z sakwy znajdującej się na udzie. Po chwili stworzył potrzebną pieczęć
i zawołał:

- Kage Bunshin no Jutsu!

Sekundę później koło niego znajdowały się 4 klony, które wyciągnęły swoją broń. Cała piątka Kakashich zaczęła zaczepiać cienkie linki o srebrne gwiazdki. Tak przygotowani, rzucili jednocześnie shurikeny w kierunku drzewa. Te, lecąc tuż przy ziemi, ścinały z łatwością miękką trawę i zaczepiły się o konar. Tym sposobem ogarnięcie trawnika zajęło młodemu joninowi kilka minut.

- No dobrze. Jedno z głowy. Więc teraz kolej na …
- Kakashi! Jak skończyłeś, to rusz tu swój tyłek i wynieś te worki! – usłyszał apodyktyczny głos Anko dobiegający z salonu.
- Idę, już idę. – Nie próbował nawet sprzeciwu biedny Hatake. – Coś ty tu napchała?! To waży chyba tonę!
- Przesadzasz. Pośpiesz się lepiej i wracaj po kolejny.

Porządki przerwali dopiero wieczorem. Nie przebierając się nawet, padli oboje zmęczeni na kanapę i po chwili oddali się w objęcia Morfeusza.
Tymczasem z pobliskiego drzewa zaczął zbierać swoje rzeczy białowłosy Sannin i skierował swoje kroki w stronę gabinetu przywódcy wioski.
Trzeci jak to miał w zwyczaju, siedział do późna, wypełniając dokumenty. Nie przeszkadzało mu to jednak, przy jednoczesnym piciu kawy i paleniu fajki.
Z pogrążenia w pracy wyrwało go delikatne stukanie w szybę. „Czemu on nigdy nie może wejść jak człowiek?” - zadał sobie w myślach pytanie Sarutobi i podszedł wpuścić gościa do środka.

- Dobry wieczór Staruszku! – przywitał go jak zwykle jego dawny uczeń.
- Co Cię sprowadza o tak późnej porze Jiraiya? Myślałem, że chcesz się przygotować do misji, dlatego dałem Ci dzisiaj wolne. Nie mów mi tylko, że zmarnowałeś cały ten czas na to zboczone zajęcie …
- Bardzo chciałem to zrobić, ale byłem zajęty czymś innym – powiedział ze śmiechem, lecz po chwili spoważniał. – Obserwowałem ich przez cały dzień i muszę powiedzieć, że bardzo poważnie potraktowali twoje słowa.
- Mógłbyś mówić jaśniej Jiraiya? Jestem zbyt zajęty, by bawić się w twoje gierki.
- Ech, stałeś się strasznie zrzędliwy … Chodzi mi o to, że do wieczora sprzątali dawny dom Hatake.
- To wspaniale. Chyba dobrze zrobiliśmy, wybierając ich jako opiekunów.
- Zgadzam się z dobą Sensei. Jednak mam pewne obawy, co do chłopaka. Nie wiem czy mądre byłoby używanie przez niego nazwiska swojego ojca. Jak wiemy, miał on mnóstwo wrogów, którzy gdyby dowiedzieli się, że ma syna, nie zastanawialiby się długo nad napaścią.
- Hmm … Rzeczywiście … Może lepsza byłaby rodzina jego matki. Albo ewentualnie rody jego przybranych rodziców.
- Myślę, że trzeba by zwołać w tej sprawie spotkanie ze starszyzną – zasugerował białowłosy. – Mistrzu, jeszcze jedna rzecz mnie nurtuje, a mianowicie kiedy masz zamiar powiedzieć Naruto, że jego rodzicami nie są  Kakashi i Anko?
- Sądzę, że najlepszym momentem do tego, będzie ukończenie przez chłopca Akademii.
- Dobrze. Gdy skończy 13 urodziny, chciałbym zostać jego nauczycielem.
- Całej drużyny?
- Nie, wolę uczyć indywidualnie.
- Oczywiście zgadzam się. Będziesz musiał jednak przedyskutować to z Kakashim oraz Anko.
- Nie ma sprawy. Zrobię to jutro rano, gdy nasze gołąbki obudzą się ze swoich objęć – odparł złośliwie.
- Co masz na myśli?
- A nic takiego – powiedział tajemniczo. – Zobaczysz Czcigodny.  Zapewne już za niedługo. Dobra, ja się będę zbierał. Jest już po północy, a mam jeszcze mnóstwo roboty. Wyruszam rano, więc się najpewniej nie spotkamy. Na razie!
- Do zobaczenia.

Po tych słowach Sannin zniknął w chmurze białego dymu, natomiast przywódca Konohy zabrał się ponownie za wypełnianie nigdy nie kończących się papierków.
Tymczasem w domku położonym na obrzeżach wioski na rozkładanej kanapie smacznie spała dwójka młodych ninja. Dziewczyna położyła głowę na klatce piersiowej chłopaka, nogi splotła z jego, a lewą ręką obejmowała go w tali. On zaś otoczył ją ramieniem, a swoją głowę oparł o jej. Leżeli w tej pozie przez wiele godzin do czasu, gdy promienie słoneczne przebiły się przez zakurzone szyby i padły na pogrążone we śnie twarze przyszłych rodziców.
Anko pierwsza obudziła się i otwarła leniwie oczy. Osłupiała, gdy zorientowała się w jakiej pozycji się znajduje. Jej twarz od razu pokryła się szkarłatnym rumieńcem, a serce momentalnie przyśpieszyło. Otrząsnąwszy się z szoku odskoczyła od Kakashiego, zrzucając go przy tym z kanapy. Hatake jęknął i spojrzał na nią z wyrzutem.

- Zboczeńcu! Co ty sobie wyobrażasz?! To, że mieszkamy razem, nie znaczy, że możesz sobie no coś takiego pozwalać! – ryknęła na nieprzytomnego do końca jonina.
- Ale Anko, ja przecież nic nie zrobiłem – próbował się bronić.
- Idioto! – wrzasnęła i walnęła go pięścią z całej swojej niemałej siły w twarz. – To będzie dla ciebie nauczka! Następnym razem zastanowisz się dwa razy, zanim spróbujesz czegoś podobnego! – warknęła i ruszyła w stronę łazienki.
- Ech, te kobiety …
- Słyszałam to – syknęła trzaskając drzwiami.

Po zażegnaniu porannego sporu, usiedli razem w jedynym wysprzątanym pokoju, czyli salonie. Kakashi wyciągnął kartkę i zaczął robić listę rzeczy, które trzeba było zrobić albo wymienić.

- Zacznijmy od przedmiotów do kupienia. No to tak: nie mamy kosiarki, brakuje nam farby, w niektórych oknach trzeba będzie wymienić szyby oraz przydałyby się jakieś meble.
- Meblami się nie przejmuj. Weźmiemy je z naszych mieszkań. Potrzebne za to będzie łóżeczko dla małego.
- Ech … trochę ten remont będzie kosztował. Musimy poprosić chyba pana Jiraiye o pomoc.
- Yo, wzywaliście mnie? – przywitał się Sannin, wchodząc jak zwykle przez okno.
- Jiraiya – sama! – zawołali. - Skąd Pan wiedział, że tu jesteśmy?
- Przede mną nic się nie ukryje, wiecie o tym dobrze – odparł z udawaną powagą. – Nie no, tak naprawdę to miałem obserwować Was od czasu wyjścia z gabinetu Staruszka. Jak widzę wzięliście się ostro do roboty. To bardzo dobrze. Macie tydzień na ogarnięcie tego domu i przyjęcie Naruto.
- Rozumiemy – powiedziała Anko.
- A właśnie. Jiraiya – sama czy mógłbyś nam w jakiś sposób pomóc z kupnem tych rzeczy – zapytał Hatake podając Sanninowi listę.
- Hmm … Jasne, nie ma sprawy. Zaraz Wam to załatwię, lecz więcej raczej nie mogę zrobić, bo za chwilę wyruszam na misję.
- Jak długo nie będzie pana?
- Ciężko stwierdzić. To zależy od szybkości zbierania informacji. Nie wiem czy słyszeliście
o grupie o nazwie Akatsuki. Prowadzą oni już swoją działalność od kilku lat, lecz podobno
od niedawna zaczęli interesować się ogoniastymi bestiami. Jeszcze nie wiem do czego mają zamiar je wykorzystać, ale to znaczy, że musicie bardzo uważać. Szczególnie na obcych.
- Myśli pan, że wiedzą o Naruto?
- Niestety tego nie wiem, ale ostrożności nigdy nie za wiele. Wszędzie mogą mieć szpiegów. Dobra, idę załatwić Wam te rzeczy. Zostawiam też pieniądze na drobne wydatki – powiedział i położył na stole czek.
- Małe wydatki? Przecież ten czek jest na ogromną sumę!
- Zapewniam, że się Wam przydadzą. Nawet sobie nie wyobrażacie ile pieniędzy potrzebujecie na utrzymanie dzieci.
- Dziecko – sprostowała Anko.
- Hehe, do czasu. Z tego co widziałem wieczorem to mogę stwierdzić, że za niedługo może się to zmienić. No to ja się zbieram. Na razie!
- Kolejny zboczeniec – wymruczała pod nosem zdenerwowana Anko.
- Przesadzasz. Nie zapominaj, że bardzo nam pomaga.
- To nie zmienia faktu, że jest idiotą oraz w dodatku zboczeńcem.
- Ech …
- Mówiłeś coś?!
- Nie, nic. To co, musimy wziąć się do roboty. Ja zajmę się pomalowaniem płotu, naprawą furtki, ogarnięciem tajnych przejść, wymianą i czyszczeniem okien oraz przeszukaniem strychu – powiedział, szybko zmieniając niewygodny temat.
- Niech będzie. Więc mi zostaje sprzątanie domu …

I zaczęło się wielkie sprzątanie. Pomimo pomocy klonów praca szła dość opornie. Dopiero, gdy dołączyli do nich: Gai, Asuma, Kurenai, Hayate i Yugao porządki zaczęły zmierzać ku końcowi. Wspólnymi siłami chłopacy naprawili wszelkie usterki oraz umyli okna, natomiast dziewczyny wyczyściły cały dom i pomalowały pokój Naruto na kolor miodowy. Sprzątanie zakończyło się dopiero pod koniec 21 października. Wtedy to też Kakashi i Anko udali się do gabinetu Hokage. Stanąwszy pod drzwiami, zawahali się na chwilę, jednak Anko szybko się przemogła i złapała chłopaka za rękę mówiąc: „Razem damy radę”. Zastukali cicho, po czym weszli do środka. Po powrocie do domu ułożyli dziecko w łóżeczku i, jako że byli wykończeni, poszli spać.
Około godziny 4 rozległ się donośny płacz. Zrezygnowany Kakashi podniósł się
z niechęcią z wygodnego łóżka i ruszył do swojego dawnego pokoju. Sam spał w pomieszczeniu przeznaczonym za dawnych lat dla gości, natomiast Anko zajmowała starą sypialnie jego rodziców.
Zaświecił światło i odruchowo zmrużył oczy. Podszedł do jasnowłosego chłopca drącego się niemiłosiernie.

- Jakim cudem ktoś tak mały może tak wrzeszczeć? – zapytał sam siebie.

Pokołysał go trochę, po czym biorąc do ręki poradnik o nazwie: „Jak zajmować się dziećmi” zaczął przewijać Naruto. Gdy skończył, spojrzał zadowolony na swój dzieło i ukołysał syna swojego mistrza do snu.
Tej nocy musiał wstawać jeszcze 2 razy, dlatego przeniósł się do salonu, by nie budzić Anko. Okazało się, że chłopak jest niezwykle energiczny i nie umiał długo leżeć w tej samej pozycji. Wydawało się też, że nie lubi samotności, więc instynktownie przywołuje kogoś, aby z nim był.
Po nieprzespanej nocy padł na kanapę i niemal od razu zasnął. Jednak wstająca o godzinie 7 Anko wybudziła go ze snu. Mimo iż starała się nie robić hałasu, to czujny słuch jonina potrafił wychwycić wszelkie dźwięki. Kakashi jęknął i zwlekł się z posłania. Widząc jego minę, Anko powiedziała niepewnie:

- Dzień dobry … Chyba Cię obudziłam – powiedziała zmieszana - … Przepraszam Kakashi …
- Nic się nie stało – odparł zmęczony.
- A tak właściwie to czemu spałeś tutaj?
- To przez Naruto, który płakał całą noc – oznajmił, tłumiąc ziewnięcie.
- Może się jednak położysz? – zaproponowała, widząc w jakim jest stanie.
- Nie … i tak miałem zaraz wstawać.
- Kurczę, jeszcze raz przepraszam za to, że Cię obudziłam. Widać miałeś ciężką noc. Może zrobić Ci kawy?
- Byłbym bardzo wdzięczny – podziękował.

Siedząc wspólnie przy stole rozmawiali o błahostkach. Po przyjemnie spędzonym śniadaniu Anko zaczęła zbierać się do pracy. W pośpiechu wzięła ze sobą Naruto, pożegnała się z Hatake i popędziła do biura. Białowłosy natomiast wolno przebrał się w swój uniform kapitana ANBU i ruszył pod Pomnik Poległych Bohaterów. Postanowił, że zabierze tutaj syna Czwartego, gdy ten trochę podrośnie. Było to miejsce bardzo ważne dla niego. Umiał stać
i „rozmawiać” ze swoimi dawnymi przyjaciółmi przez wiele godzin. Miał jednak tendencje do tracenia poczucia czasu, dlatego też tak często się spóźniał.
O 10:30 stawił się w gabinecie Hokage. Lekko zapukał i od razu wszedł do środka.

- Dzień dobry Hokage – sama – powiedział na wstępie. – Po drodzę spotka …
- Tak, tak wiem … - przerwał mu zdenerwowany Trzeci. – Jakaś staruszka niosła bardzo ciężkie siatki, a ty jako dżentelmen ruszyłeś ochoczo z pomocą i spóźniłeś się półtorej godziny! – ostatnie słowa prawie wykrzyczał. Znał Kakashiego od dawna. Wiedział, że miał on problemy z punktualnością, ale tak wielkie spóźnienie to przesada, nawet jak na niego. – Usiądź – rozkazał już całkowicie opanowany. – Słyszałem, że Jiraiya wspominał Ci o zagrożeniu ze strony Akatsuki. Mam nadzieję, że powiedział Ci też, abyś uważał na wszystkich obcych przebywających w wiosce.
- Owszem, mówił coś takiego.
- Dobrze. A więc … Mam dla Ciebie misje Kakashi – zaczął. – Twoim dzisiejszym zadaniem będzie obserwowanie nowo przybyłych do wioski. Zwracaj uwagę na wszystkich dziwnie się zachowujących. Nie muszę Ci chyba więcej tłumaczyć, prawda?
- Nie. Poradzę sobie.
- Na dachu czeka twój oddział. Lepiej wymyśl dobrą wymówkę, bo siedzą tam już od dłuższego czasu i przypuszczam, że nie są tym zbyt usatysfakcjonowani … A jeszcze jedno. Jak Wam idzie z chłopakiem?
- Ech … Nawet dobrze, ale noce są najgorsze …
- Heh, doskonale Cię rozumiem – odpowiedział z uśmiechem. – Masz jakieś pytania?
- Nie.
- W takim razie radzę Ci się pośpieszyć.

Białowłosy wyszedł z biura i ruszył na dach budynku. Po drodze założył swoją maskę
w kształcie pysku wilka. Był to znak rozpoznawczy w szeregach ANBU. Tam nikt nie zwracał się do innych po imieniu, ponieważ musieli ukrywać swoją tożsamość. Mimo iż nie przepadał za tym, to musiał się do tego stosować. Co prawda niezręcznie było nazywać kogoś zwierzęciem, które widniało na jego masce, ale nic na to nie mógł poradzić. Zarobki jonina były jak na razie dla niego zbyt małe, szczególnie że teraz na utrzymaniu miał jeszcze dziecko.
Podszedł do grupki shinobich siedzących ze zdenerwowaniem na ziemi. Podrapał się po głowie zmieszany i zaczął się tłumaczyć:

- Wybaczcie, ale czarny kot przebiegł mi drogę, więc musiałem zawrócić i … - urwał widząc ich miny. – Ech … no dobra. Macie mnie. I tak wiecie, co robiłem, więc po co ja w ogóle wysilam się nad wymyślaniem  jakiekolwiek usprawiedliwienia …
- Wiesz co to oznacza Kapitanie – wyszczerzył się pod maską „Ryś”.
- Taa … Serio? Nie odpuścicie mi, prawda?
- A jak sądzisz? Czekamy tu już z dobre 2 godziny – uzasadnił „Tygrys”.
- Zresztą tak się umawialiśmy „Wilku” – stwierdziła „Sowa”

Kakashi westchnął i spróbował się targować:

- To może tak. Ja zapłacę połowę, a wy dorzucicie drugą?
- Nie ma szans. Jakbyś był tu godzinę temu to może.
- 2/3? Zrozumcie, że nie mogę sobie szastać pieniędzmi na prawo i lewo.
- Znowu się tłumaczysz.
- Ech … chłopaki. Tym razem niech mu będzie. Ale płacisz ¾.
- Dzięki. Dobra, mamy następujące zadanie do wykonania …

Po przedstawieniu szczegółów misji, rozproszyli się w poszukiwaniu obcych ninja. Turystów odwiedzających wioskę było ostatnimi czasy coraz więcej, dlatego też Hatake zakończył pracę dopiero po 17. Nie znalazł jednak żadnych podejrzanych ninja wśród przybyłych. Po wykonaniu zlecenia udał się do Biura Zdawania Raportów. Anko już tam
nie było. „Zapewne ukończyła swoją robotę” – pomyślał. Oddając raport przypomniał sobie
o dzisiejszej kolacji, którą będzie musiał postawić całej drużynie. Ogarnęło go przerażenie.
Z tragicznych rozmyślań wyrwał go głos stojącego obok Asumy.

- Co tam Kakashi? Wyglądasz na załamanego.
- Hej Asuma – odpowiedział Hatake i westchnął. – Ech … to tylko małe problemy z drużyną... Wkurzyli się trochę, bo jak zwykle straciłem poczucie czasu i „lekko” się spóźniłem – wyjaśnił zmieszany.
- Hehe, lekko? No jasne – wyszczerzył się radośnie. – Chodź. Opowiesz mi o tym po drodze. Zresztą i tak mam do Ciebie pewną sprawę.

Dwójka przyjaciół wyszła z pomieszczenia i udała się wolno w sobie tylko znanym kierunku. Tymczasem zmęczona Anko wracała właśnie do domu rozmawiając z Kurenai.

- Nareszcie – powiedziała uradowana kunoichi.
- I jak sobie radzicie razem?
- Nawet całkiem dobrze. Myślałam, że pierwszy dzień będzie gorszy, ale nie ma tragedii.
- Cieszę się, że jakoś dajecie radę. A co z twoimi kontaktami z Kakashim?

Fioletowo-włosa uśmiechnęła się tajemniczo i powiedziała:

- Normalnie. Przecież to tylko mój przyjaciel …
- Taa … jasne. Uważaj, bo Ci uwierzę … Przecież wiem, że się w nim zabujałaś. A więc? Mów! – naciskała dalej starsza koleżanka.
- Aleś ty się ciekawska zrobiła Kurenai. Nie poznaję Cię – złośliwie odrzekła Anko.
- Anko!
- No dobrze. Spokojnie. Więc tak – zaczęła opowiadać o wszystkich wspólnych chwilach spędzonych z białowłosym. Gdy doszła do pierwszej nocy od otrzymania „misji” zarumieniła się. – No i wtedy potwornie zmęczeni padliśmy na kanapę i od razu zasnęliśmy …
- Ej, czekaj. Chcesz powiedzieć JEDNĄ kanapę?
- Eee … no tak … Zaraz, Kurenai! Czy ty przypadkiem czegoś nie podejrzewasz?! – W oczach Anko zapłonęły niebezpieczne ogniki, a ręka niespokojnie przesunęła się do sakwy z bronią.
- Nieee … Skądże znowu …
- … Nieważne … - spojrzała na nią wilkiem i kontynuowała. – Więc tak, położyliśmy się na JEDNEJ – specjalnie zaakcentowała ten wyraz – kanapie, a rano … no cóż … Jakby to powiedzieć … Ech … obudziłam się z głową położoną na jego klacie, obejmując go przy tym ręką. On za to opierał swoją głowę o moją … - powiedziała szybko.
- Co?! – z niedowierzaniem wykrzyknęła czarnowłosa.
- No przecież ci mówię – zdenerwowała się. – Ach! Jaką on ma umięśnioną klatę – rozmarzyła się.
- I … co było dalej?
- A … potem na niego nawrzeszczałam, że jest zboczeńcem … Ale na szczęście się niezbyt obraził. […] Natomiast dzisiaj zjedliśmy całkiem przyjemne śniadanie. O dziwo obeszło się bez żadnej kłótni. No i to tyle. Teraz twoja kolej – nagle zmieniła temat.
- Ee … Co ja mam Ci powiedzieć?
- Myślisz, że jestem ślepa? Każdy zauważyłby, że czujesz coś do Asumy …
- Ja do Asumy?! No chyba nie!
- Haha … nie udawaj. Zawsze leciałaś na niegrzecznych chłopców. Przyznaj, że Ci imponuje.
- … No dobra. Masz mnie … - twarz osiemnastolatki przybrała kolor dojrzałej wiśni. – Ale jak komuś powiesz to …
- Spokojnie. Nikomu się nie wygadam – zapewniła przyjaciółkę.

Rozmawiałyby tak jeszcze długo, lecz nagle rozległ się donośny płacz. Anko rzuciła się
do pokoju Naruto, aby sprawdzić o co tym razem chodziło. Tymczasem w pobliskim parku
na ławce siedzieli dwaj jonini …

- Hahahaha! Ale Cię wrobili! – zaśmiał się głośno Sarutobi.
- Taa … Dzięki, że podzielasz mój entuzjazm – zbeształ go wzrokiem Hatake.
- Och, nie przejmuj się. To tylko 3 osoby. Mogło być gorzej.
- …
- No serio. A właśnie. Mam dla Ciebie wiadomość od Trzeciego … - podał mu zwinięty rulon, którym było napisane:

Kakashi!
Zapomniałem Ci powiedzieć, że za 2 dni masz misję rangi A z „Bykiem”, „Rysiem” oraz z „Sową”. Przygotuj się do niej dobrze! Daję Ci jeden dzień wolnego. Wiem, że obiecywałem danie Wam spokoju od zleceń na tydzień, ale brakuje nam uzdolnionych joninów. Dlatego myślę, że mi  to wybaczysz. Zbiórka o 10:00 przy głównej bramie. Nie spóźnij się!

                                                                                                          Trzeci Hokage

- Ech … Znowu robota …
- O... Misja rangi A. Hokage Ciebie nie oszczędza. Zresztą ja nie mam się wcale lepiej …
- Hmm? Co jest? Kolejna kłótnia?
- Zgadłeś …
- O co tym razem poszło?
- Powiedziałem mu, że zamierzam opuścić wioskę i zająć się własnymi sprawami.
- A co Ci na to odpowiedział?
- O dziwo nie poszło tak źle jak się spodziewałem – zaśmiał się cicho i kontynuował – Przyjął to co prawda z dziwną dla niego obojętnością, lecz wiem, że tylko udawał, by ukryć swoją złość. Powiedział mi na koniec tylko, że jestem już dorosły i mam prawo do własnych decyzji. Pożegnał się i życzył powodzenia.
- Wiesz stary, że nie będę namawiał Cię do zmiany decyzji, ale możesz mi powiedzieć co masz zamiar robić?
- Hmm … Jakoś bardzo się nad tym nie zastanawiałem. Może trochę pozwiedzam, a potem planuję dołączyć do Dwunastu Strażników Ninja.
- Jak widzę to był główny temat kłótni, racja? Różnice przekonań. Kto powinien być „królem” Kraju Ognia? Daimyo czy Hokage?
- Haha! Jak zawsze masz rację Kakashi! Jesteś niesamowity. Czytasz we mnie jak w otwartej książce.
- Przesadzasz – uśmiechnął się białowłosy. – Kiedy wyruszasz?
- Muszę się dobrze przygotować. Przypuszczam, że nie wcześniej niż za tydzień. Przykro mi, że nie będę miał okazji zobaczyć pierwszych lat Naruto.
- Mam nadzieję, że szybko wrócisz.
- Zobaczymy. Ale dosyć. Nie rozmawiajmy już o tym. Chodź coś zjeść. Opowiesz mi jak tam twoje podboje miłosne – wyszczerzył zęby Asuma.

Po dwóch godzinach Hatake stanął pod świeżo wysprzątanym domem i wszedł cicho do środka. Zdziwiony zobaczył Anko siedzącą na kanapie i … (o zgrozo!) czytającą jego książkę! Zakradł się niepostrzeżenie do niej od tyłu.

- Wiesz, że nieładnie jest ruszać czyjeś rzeczy bez pytania o pozwolenie? - szepnął do ucha kunoichi. – Jak Ci się podoba, to mogę pożyczyć, lecz nie jest to książka przeznaczona dla płci pięknej.
- Kakashi! – Anko wzdrygnęła się mimowolnie, czując jego ciepły oddech na szyi i natychmiast się obróciła, rumieniąc się. – Gdzie ty byłeś tak długo? – odpowiedziała pytaniem na pytanie, unikając krępującego tematu.
- Tu i tam – zaczął tajemniczo, lecz sprostował, gdy zobaczył jej wzrok. –Na początku do jakieś 17 w pracy, a potem gadałem z Asumą. A właśnie mam dla Ciebie parę informacji – zaczął.
- To znaczy? Jakich?

Opowiedział jej o historii z Asumą, misji od Hokage oraz nieszczęsnej kolacji, na którą za chwilę miał się zbierać. Anko słuchała go z zainteresowaniem próbując zachować powagę, ale pod koniec nie wytrzymała i wybuchła serdecznym śmiechem.

- Widzę, że mi bardzo współczujesz … Dzięki – powiedział z irytacją w głosie.
- Hahahaha … Wybacz Kakashi. Nie mogłam się powstrzymać. Nie przejmuj się tak. Powinieneś się cieszyć, że to tylko kolacja.
- Łatwo Ci mówić. Nie znasz ich …
- Och, nie będzie tak źle.
- Mam nadzieję …
- O której się umówiliście?
- Eee … Mam być teoretycznie o 20 …
- Co?! To przecież za 15 minut! Ruszaj się! Zaraz znajdę Ci coś do przebrania się, abyś jakoś wyglądał, a ty w tym czasie idź się ogarnij!

Ruszyła szybko do jego sypialni, zostawiając skonfundowanego Kakashiego w salonie. Ten poszedł wykonać rozkaz, bo wiedział jak się skończy każda próba sprzeciwu. Po 3 minutach kunoichi wróciła z przygotowanym strojem dla chłopaka. Gdy wyszedł z łazienki pokazała mu szarą koszulkę, czarne spodnie i marynarkę w takim samym kolorze.

- Anko, wydaję mi się, że to chyba zbyt elegancki strój … - nie dane mu było skończyć, bo oberwał w głowę pięścią fioletowo-włosej.
- Jeszcze jedno słowo, a wylądujesz za oknem – wycedziła przez zaciśnięte zęby. – A teraz ubieraj się i leć na spotkanie!
- Tak jest! – próbował rozluźnić atmosferę, ale Anko dalej nie wyglądała na usatysfakcjonowaną, dlatego szybko zebrał się i wybiegł z domu.

Równo o 20 stanął pod ekskluzywną restauracją i wszedł do środka. Przy zarezerwowanym stoliku zobaczył 2 ciemnowłosych młodzieńców i młodą dziewczynę o prawie białych włosach. Nie zdziwił się, że nie założyli masek. Sam unikał tego jak ognia, lecz na misjach musiał się do tego stosować. Zrezygnowany podszedł do swojej drużyny i krótko się przywitał.

- No nie wierzę! Od kiedy stałeś się tak punktualny Kapitanie? – zawołał z ironią „Ryś”. Jak zwykle miał na sobie strój w stylu Emo. Czarne rurki komponowały się dobrze z koszulką bez rękawków w tym samym odcieniu. Jego fioletowe włosy były ułożone w artystycznym nieładzie, a na przedramionach spoczywały luźne rękawy (nie wiem jak to nazwać xD).
- Ładna marynarka – powiedziała z uśmiechem „Sowa”. Była ubrana w elegancki, aczkolwiek wygodny strój. Srebrne włosy rozsypywały się po jej plecach przyciągając wzrok.
- Dziękuję – odpowiedział krótko i spojrzał przelotnie na „Tygrysa”. Siedział z poważną miną wyraźnie czymś zamyślony. Uchiha zorientował się, że Kakashi go obserwuje, więc spojrzał na niego pytającym wzrokiem.
- Nad czym tak myślisz?
- A nad niczym specjalnym … To co? Zamówmy wreszcie coś, bo nie wiem jak wy, ale ja jestem strasznie głodny. – Widać było, że umyślnie zmienił temat.

Kolacja minęła im w przyjemnym nastroju. Pomimo wcześniejszej umowy Hatake zafundował swojej drużynie cały posiłek. Z uśmiechem na ustach wyszli z restauracji i rozeszli się do swoich domów. Gdy dotarł wreszcie do „rezydencji” było już dobrze po 22. Zmęczony usiadł w salonie i zabrał się za wypełnianie stosu zaległych raportów. Anko przez jakiś czas pomagała mu w robocie, lecz o 23 powiedziała „dobranoc” i poszła do łóżka. Kakashi siedział przy zapalonej lampce do samego rana. Nie zauważył nawet kiedy położył głowę na stoliku i zasnął.
Zaspana Anko wyłączyła natrętny budzik i leniwie podniosła się z łóżka. W otępieniu poszła do łazienki, aby wybudzić się z letargu. Gdy wyszła spojrzała na kanapę i dla pewności przetarła oczy. Przy włączonym świetle spał sobie w najlepsze na stoliku Kakashi. Musiała przyznać, że wyglądał niezwykle słodko. Rozczochrane białe włosy nie spięte opaską, otulały mu twarz. Z wielkim bólem serca podeszła do niego i delikatnie szturchnęła w ramię. Dało to zamierzony efekt, bo skulona postać poruszyła się i z jękiem otworzyła oczy.
Patrzył przez chwilę bezmyślnie na jej twarz, ale po chwili otrząsnął się i podniósł głowę ze stolika.

- Hej!
- Ohayo – stłumił ziewnięcie białowłosy.
- Coś ty taki niemrawy? A tak właściwie to czemu znowu spałeś w salonie?
- … Hm? … Wybacz … Mogłabyś powtórzyć? – próbował ogarnąć się Kakashi.
- Ech … Nieważne. Zrobię Ci kawy – zrezygnowana stanem przyjaciela ruszyła do kuchni.
- Dzięki! – zawołał za nią po chwili namysłu.

Hatake sennie powlókł się do pokoju. Po 10 minutach zjawił się w kuchni już w pełni obudzony. Z wdzięcznością wypił czarny napój i zabrał się za dalszą pracę. O wpół do 8 Anko wyszła z domu, zostawiając chłopaka z dzieckiem. Po skończonej robocie Kakashi wysłał Pakkuna do swojego szalonego przyjaciela. Jak można było się spodziewać, przybiegł on prawie od razu. Zdyszany stanął pod drzwiami i serdecznie wyściskał białowłosego.

- Mam nadzieję, że to nie będzie kłopot.
- Oczywiście, że nie! Zawsze możesz na mnie polegać stary.
- Wielkie dzięki Guy. Za niedługo powinienem wrócić.
- Ok. Obiecuję, że nic mu się ze mną nie stanie!

Hatake z ciężkim sercem zostawił Naruto w rękach przyjaciela i poszedł do centrum miasta. Jutro były urodziny Anko, a on jeszcze nie miał dla niej prezentu. Zmierzał w kierunku pracowni miejscowego „kowala”.

- Witaj Daisuke!
- Kakashi! Dawno Cię nie widziałem! Masz coś dla mnie?
- Jak zwykle przechodzisz od razu do rzeczy – stwierdził z uśmiechem. – Jest pewna sprawa. Potrzebuję tego na jutro. Dasz radę to zrobić?
- Hmm … Będzie ciężko, ale dla kumpla powinno się udać.
- Jestem Ci niezmiernie wdzięczny.
- Nie ma za co. I tak nic nie spłaci mojego długu wobec Ciebie.
- A tam. To było dawno. Kiedy będę mógł to odebrać?
- Zajrzyj wieczorem. Powinienem skończyć do 21.
- Ok. To do zobaczenia!

Zanim wrócił do domu, odwiedził też sklep z bronią, by kupić potrzebne rzeczy na jutrzejszą misję. Po powrocie na własną posesję z przerażeniem stwierdził, że Guy totalnie nie zna się na wychowywaniu dzieci. Zastał go podczas próby nakarmienia Naruto kanapkami z serem i szynką. „Grzecznie” wyprosił (czytaj: wywalił bez żadnych skrupułów)  przyjaciela na dwór i odesłał do domu. Następnie zabrał się za szykowanie odpowiedniego opakowania na prezent dla koleżanki. Gdy skończył, przygotował obiad i wyczerpany poszedł spać. Obudziła go dopiero wracająca Anko.
O umówionej porze wyszedł do Daisuke w celu odebrania niespodzianki.

- Jesteś niesamowity! Niewiarygodne! Wygląda jak oryginał!
- Przesadzasz. Cieszę się, że Ci się podoba.
- Jak to zrobiłeś?
- Heh, lata praktyki. Nie powiem, aby było łatwo, ale chyba wyszło całkiem nieźle.
- Jest świetny. Bardzo Ci dziękuję.
- To była dla mnie przyjemność. Jeśli będziesz czegoś jeszcze potrzebował to zwróć się do mnie.

Przed powrotem wysłał swoje psy do każdego z przyjaciół z informacją o niespodziance. Zapakował ostrożnie broń i wrócił do domu. Pożegnał się szybko z zaskoczoną kunoichi i pod pretekstem wielkiego znużenia udał się do pokoju. Gdy dziewczyna poszła spać, zapalił małą świeczkę i zaczął przygotowywać prezent.
Rano wstał wcześnie i zrobił uroczyste śniadanie. Nie musiał długo czekać, ponieważ Anko zawsze wstawała o „chorej” godzinie. Gdy weszła do kuchni złożył jej z zaskoczenia serdeczne życzenia i podał posiłek. Równo o 7:30 rozległo się donośne:

- Sto lat, sto lat, sto lat, sto lat, niechaj żyje nam! Niech żyje! Sto lat, sto lat, sto lat, sto lat, niechaj żyje nam! Niech żyje! Niech żyje nam! Niech żyje! Niech żyje nam! Niech żyje!
W zdrowiu, szczęściu, pomyślności, niechaj żyje nam!
- A to co? – spojrzała pytająco na Kakashiego. Ten tylko uśmiechnął się tajemniczo i wskazał zachęcająco na okno. Zaintrygowana podeszła i wyjrzała na zewnątrz. Prawie krzyknęła
z radości. Cały ogródek zajęty był przez wielki transparent z napisem: „Happy Birthday
Anko – chan!”. Obok niego stali wszyscy jej przyjaciele, śpiewając radośnie.

Zaczęło się składanie życzeń. Zrobiło się małe zamieszanie, ponieważ każdy chciał jako pierwszy wręczyć solenizantce prezent. Chaos został jednak szybko zażegnany, gdy wszyscy zaczęli zbierać się do pracy. Po wyjściu znajomych, powoli podszedł do niej Kakashi i dał swój upominek, zapakowany starannie w jasnoniebieski papier. Dziewczyna otworzyła go z niecierpliwością i ze łzami w oczach rzuciła się chłopakowi na szyję. Na dnie pudełka spoczywała precyzyjnie wykonana kopia „Hakko Chakura To”. Nowe tanto włożone było do ręcznie robionej, drewnianej pochwy. Kunoichi wzięła do rąk broń i delikatnie wyjęła ostrze.

- Zawsze o takim marzyłam! Jest świetny! Dziękuję! – powiedziała i pocałowała Hatake w policzek, który nie zasłaniała opaska ninja. Kakashi zmieszał się, ale odwzajemnił uśmiech.

Reszta wolnego czasu minęła im na odpakowywaniu wszystkich prezentów. Były tam najróżniejsze rzeczy poczynając od kosmetyków, kończąc na książkach o wychowaniu dzieci.
O 9:50 białowłosy pożegnał się z Anko i ruszył pod główną bramę. Zdziwiony nie zastał tam „Sowy”. Spytał stojącego obok „Rysia” czy coś się jej stało.

- Nie słyszałeś jeszcze? Wracając z naszej wspólnej kolacji, złamała nogę i nie mogła pójść na misję.
- Przykro mi to słyszeć. W takim wypadku kim on do cholery jest?! – Wskazał głową na uśmiechającego się debilnie dwudziestokilkulatka.
- Nie wiem. Nie znam go, ale wygląda na to, że ma zastępować Zo … to jest „Sowę”.

Hatake jęknął głośno i podszedł do młodego członka ANBU.

- Witaj. Jestem „Wilk”, kapitan tej oto drużyny – przestawił się uprzejmie.
- Siema wszystkim! Jestem „Lampart”!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ryś

Tygrys

Sowa

Kakashi na kolacji

Hakko Chakura To


Tanto Anko

Nadszedł długo wyczekiwany, "lekko" spóźniony, dłuższy niż planowałam rozdział pierwszy! 
Mam nadzieję, że wszystkim się spodoba. Może być trochę nielogiczny, ale pisałam go po nocach, więc się nie dziwcie. (Wybaczcie, ale mam dość i nie będę dzisiaj przerzucać wyrazów, aby tekst się dobrze czytało.)
Tak jak wcześniej. Jeśli znajdziecie jakieś błędy - piszcie.
Nie sądziłam, że tylu osobą spodoba się moje opowiadanie. Serdecznie dziękuję wszystkim za komentarze i przeczytanie rozdziału ^^.
Kiedy następny rozdział? Dobre pytanie. Sama nie wiem. Czasu coraz mniej, a pomysłu na razie brak :/. Dlatego nie liczcie, aby szybko zagościł on na tej stronie ...
Będzie się on nazywał: "Misja" (tak wiem, ambitnie xD).
To chyba tyle z bieżących informacji ...
A na koniec! Pytanie dla Was (nie, nie uciekajcie! :D). Jak powinien się nazywać Naruto? Zachęcam wszystkich do odpowiadania :). (Hatake, Mitarashi, a może Uzumaki?)
Pozdrawiam, willownight ^^ 

Ps Chyba wszystkie błędy zostały poprawione ^^, a przynajmniej te, które teraz znalazłam :D.

14 komentarzy:

  1. Cześć!
    Jeju ten rozdział był taki słodki :3 Relacje Anko i Kakashiego są delikatne i ( przez charakter dziewczyny) wybuchowe. Czasami zaskakuje mnie zachowanie Mitarashi, ale to chyba dobrze. Jest bardzo brutalna...
    Dał jej kopię Tanto na urodziny! Tak uroczo.
    Nie wiem jak innym, ale muzyka na tym blogu się bardzo podoba, bo wpasowałaś się w mój gust, kochana :D Nie mu tu zespołu, czy piosenki, której bym nie znała <3
    Co do pytania... emm ja bym była za Uzumaki. Naruto, to Naruto niech zostanie Uzumaki. Ale zależy wszystko od Ciebie :)
    Długość rozdziału mi się podoba, bardzo. Czytało się przyjemnie, choć było kilka błędów. Wybacz nie napiszę Ci jakich... już nie pamiętam. Postaram się następnym razem :) Drużyna Kakashiego jest... ciekawa. Można by powiedzieć, że taka "kolorowa" :D W każdym razie są nowe postacie, to dobrze. Lampart... o matko mam kolegę lamparta :P Od razu sobie go wyobraziłam w stroju ANBU O.O. Pobudzasz wyobraźnie, oj pobudzasz :)
    Okej, mój komentarz jest bez ładu, bez składu, bez sensu. Wybacz. Jest po 22, a ja spałam ostatniej nocy jakieś 3,5 h. Proszę o wyrozumiałość!
    Żeby już więcej nie mieszać napiszę tylko, że chciałabym szybko przeczytać następny rozdział. Ale rozumiem, że możesz mieć dużo na głowie, albo po prostu nie wiedzieć dokładnie co w nim napisać. Matko, jak ja Cię rozumiem!
    Okej, okej, miałam kończyć.
    Dlatego pozdrawiam Cię serdecznie i życzę genialnych, intrygujących, pełnych napięcia pomysłów na rozdział 2 :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe, dzięki :*. Staram się coś wymyślić, ale na razie słabo mi idzie :/ ... No cóż ... Postaram się jak najszybciej coś dodać, ale nie chcę by były to kompletne głupoty jakie teraz mi przychodzą do głowy :P.
    Co do nowych postaci ... Fotki reszty pojawią się w następnym rozdziale, w którym ... a zresztą. Dowiecie się. Mogę jedynie powiedzieć, że będzie dużo niespodzianek ;).
    Błędy ... Ach te błędy! Moje wieczne zmartwienie xD. No cóż. Nie mogę powiedzieć, abym była geniuszem z polaka, więc proszę o wyrozumiałość :D (choć postaram się unikać takich jak np. "bierz się zamknij" xD, tak, dzisiaj taki znalazłam hehe ...).
    Jeszcze raz bardzo dziękuję za komentarze, ponieważ wiele one dla mnie znaczą i napełniają chęcią do pisania c:
    Także czekam na nexta u cb i gorąco pozdrawiam, willownight :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam! Z tej strony Joonki z szabloniarni Krytyczna Biel. Piszę z informacją, iż Twój szablon jest już gotowy i możesz go odebrać. ^^

    Pozdrawiam, Ki~.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć. C:
    Tyle już razy chciałam się zabrać za komentowanie, ale za każdym wołali mnie i musiałam coś zrobić i tak dalej. ;__; To straszne, zawsze kiedy chcę coś zrobić, to muszę pozmywać, wyprowadzić psa, odrobić lekcje, ugh. ._. No nieważne.
    Rozdział jest świetny! :3 Było kilka błędów, ale to normalne, że jakieś się wkradną. Najważniejsze, że nie ma językowych.
    Hm, moim zdaniem powinien się nazywać Uzumaki. Niech zostanie, tak jak jest. ;.;
    I masz taki przepiękny szablon, jeju, od razu inaczej! *O* Właśnie, a propos zmian, z tymi akapitami robionymi "tabem" (:')) od razu lepiej się czyta. XD
    Ogólnie dzięki Twojemu rozdziałowi spóźniłam się na fizykę i dostałam nieobecność, bo tak mnie wciągnęło, że nie zauważyłam, że już nie zdążę na pociąg. ;_; Oczywiście Cię nie winię, raczej gratuluję, bo opowiadanie jest cholernie wciągające. ;u;
    Chciałam jeszcze powiedzieć (pewnie to już Cię tak nie interesuje, ale no nic, może warto ;_;), że moje fanfiction jest usunięte. .-.
    ~Pozdrawiam i życzę weny! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Heh, kolejny wspaniały komentarz, za który serdecznie dziękuję ^^. Och, przykro mi za fizykę xD, wiem ;( szkoda, że skończyłaś pisać, no ale cóż rozumiem Cię, bo sama nie mam pojęcia, co dać do nexta :/ ...Ech nie ważne ... Liczę na to, że kiedyś jeszcze się przekonasz do pisania, bo naprawdę świetnie Ci to wychodziło :). Jeśli tak to daj znać :D.
    Pozdrawiam willownight :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ma za co. Od tego są przecież czytelnicy, aby czytać i komentować. X"D
    Nic się nie stało, naprawdę. ;u;
    Hm, nie to, że skończyłam, bo zawsze coś piszę, Milion różnych rzeczy na raz, w sumie. Więc jest duże prawdopodobieństwo, że zacznę publikować coś innego. (i wtedy oczywiście dam znać) ;_; Zresztą moja fabuła "nie trzymała się kupy" i stwierdziłam, że mój dotychczasowy sposób pisania jest straszny, bohaterowie są zbyt do siebie podobni, zbyt nudni. No mniejsza. ;-;
    ~Dziękuję za to że mi "wychodziło". (nie chcę mi się sprzeczać z kolejną osobą, że jestem beztalenciem, więc powiem po prostu, że bardzo dziękuję! c:)
    Naprawdę? :c Ojej, to tym bardziej weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam! :3 No więc, wpadłam na Twojego bloga przeglądając lapidarium (Patrzcie, jak wiele daje reklama XD) i muszę przyznać, że połączenie Kaszalota z Anko, jako rodziców Naruto strasznie mnie zaciekawiło. A jako, że stary mól blogowy czytam tylko dobre blogi i je komentuję, tak więc jednoznacznie mogę stwierdzić, że opowiadanie jest interesujące. Bałam się jednego i nadal boję, że dobry pomysł pójdzie w las. Mam nadzieję, że tego nie zepsujesz, ale jak na razie jesteś na dobrej drodze! :) Czytając, zauważyłam, że mamy taki sam problem XD Ja też mam bloga o Kakaskim, ale ze swoją wymyśloną bohaterką. I mam zarąbisty problem w pisaniu o nim, czy pisząc dialog gdzie on bierze udział. Dlaczego? A to dlatego, iż Kakashi pomimo pozorów, jest najtrudniejszą postacią jak sie chce nią opisywać. Przecież z innymi, to jasne: Naruto - wieczny energetyk, Sasuke - ponurak, który soli dobre teksty, itp. A Kaszalot? no cóż XD Z nim to właśnie ciężko, bo ani tak, ani tak. Czasami mi właśnie nie podpasywało zachowanie Hatake, bo faktycznie Jounin się spóźnia, ale nie sądzę żeby tak sobie trzydzieści minut czy półtorej godziny nie przychodził do Hokage, ale może jestem przewrażliwiona i trudno mi poróżnić Kaszalotów z blogów, a tego z anime. Nie przejmuj się, ja jestem strasznie wybredna XD Ja także mało kiedy wiem jakby Kaszalot zareagował w tej czy innej sytuacji u siebie na blogu, więc wiem, że jest to trudne zadanie. Hmmm, jeszcze jedno. Jeżeli piszesz opowiadanie, rozdział, to obojętne czy w nawiasie, tekście, czy dialogu, nie pisz skrótowców! Jak np. ,,Tzn.? - zapytał'' czy coś takiego. Jeżeli piszesz tak zwane ogłoszenia parafialne XD, to ok, moga być, ale dla mnie strasznie się to gryzie w tekście. Jednakże coś takiego pojawiło się raz, więc wybaczam ^^ Jak zobaczyłam ile mają lat, to oczy mi wyleciały z orbit XD Ale ok, większa dla Ciebie poprzeczka, ale widząc po tym prologu i rozdziale, poradzisz sobie :3 Wierzę w Ciebie! Jestem bardzo ciekawa, co będzie się działo w przyszłych rozdziałach, oraz jak to będzie jak Naru dorośnie!!! Niektóre dialogi między Kakashim a Anko mnie rozwalały, tak więc kolejny punkt dla Ciebie! W Prologu bardzo podobało mi się to, jak Anko była niby wkurzona na Kaszalota, że będzie z nim mieszkała, a potem w myślach ten podjar XD No hahah XDDD To mi się akurat bardzo podobało!!! Kolejny punkt za szablon, to zdjęcie Kaszalota *Q* Hmm, cóż, co jeszcze... Chciałabym kiedyś przeczytać, jak Naruto podrasta, a Anko idzie razem z Kakashim po niego do Akademii. I ten zachwyt rówieśników. XD Jezu, ale ja chyba nie chciałabym mieć ojca Kakashiego... bo bym go zgwałciła i kurcze no ._. Naruto, dobrze że nie jesteś gejem...chyba XDDD Nie mogę się doczekać następnych rozdziałów!!! Więcej akcji z KakaAnko! <333 życze weny, pozdrowienia i całusy! *^* PS Hmmm, według mnie dobrze by było gdyby Naru miał nazwisko Uzumaki, tylko że potem bd sie pytać dlaczego nie po ,,ojcu''...no to...może... Hatake...albo..daj dwa nazwiska XDDDD Weny! Bardzo prosiłabym o powiadamianie mnie tutaj - roztrzaskane-wspomnienia.blogspot.com lub na drugim blogu yaoi-by-elain-i-megu.blogspot.com, jeżeli będziesz zainteresowana to zapraszam też do lektury! Fani Kaszalota, łączmy się! :333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju! Nawet nie wiesz jak dużą przyjemność sprawił mi twój komentarz <3. Przez niego uśmiechałam się jak głupia do monitora, przez co brat się na mnie dziwnie zaczął patrzeć xD. W każdym razie ...
      Na pewno poprawie ten błąd (skrótowiec :D) i postaram się więcej ich nie używać ...
      Kurcze, rzeczywiście strasznie trudno opisać odczucia Kakashiego ... ech to bardzo tajemnicza postać, więc mimo że pojawił się już na samym początku, to naprawdę mało o nim wiemy ...
      Spoko. Na pewno mam zamiar opisać jak Naruto dorasta. Czyli pierwsze momenty w Akademii, spotkanie z Mizukim (czy jak mu tam było xd), Zabuza itd.Poza tym relacje Kakashiego i Anko będą się coraz bardziej pogłębiały :)
      Hahaha dobre. Nie, Naruto nie jest gejem xD. Choć czasami mam wątpliwości :D. To ciągłe Sasuke!!! może wprowadzić w błąd ^^. Ech ... tylko nie wiem z kim miałby być ... Sakura czy Hinata? Mi w sumie obojętne. Choć skłaniałabym się jednak chyba ku Sakurze. Jakaś taka hmm bardziej się nadaje, no ale ten wybór dam Wam ^^.
      Ej! Te dwa nazwiska to w sumie niezły pomysł :D. Oryginalny przynajmniej. Np. Hatake-Uzumaki. Choć nie. Już bardziej pasuje Hatake-Mitarashi. Pomyślę jeszcze nad tym. Mam trochę czasu ...
      Ok, nie ma sprawy. Z pewnością przeczytam, lecz teraz ... no cóż ... mam w cholerę rzeczy do zrobienia, rozdział chciałam dodać jeszcze w tym tygodniu (co mi się najpewniej nie uda :/) oraz doszły do tego olimpiady -.-. Masakra po prostu.
      No cóż, niezmiernie dziękuję za komentarz, który poprawił mi humor na resztę dzisiejszego dnia (oj, a był w beznadziejnym stanie, uwierz mi :D).
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  8. Twoje zgłoszenie zostało zaakceptowane i opublikowane. Bardzo dziękuję za dołączenie swojego bloga do Lapidarium Narutowskiego. Pozdrawiam i zachęcam do zgłaszania nowych rozdziałów!

    OdpowiedzUsuń
  9. Już odkąd zostawiłaś mi link do swojego bloga, szykowałam się, żeby go przeczytać, bo adres brzmiał ciekawie. No, ale z czasem tak jest, że go zazwyczaj nie ma, także udało mi się przeczytać go dopiero teraz.
    Nie myliłam się , co do tego, że będzie to oryginalne opowiadanie. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z taką tematyką. Kakashi wychowujący Naruto wspólnie z Anko? Kupuję to już na wstępie ^^
    Kakashi jest jednym z moich ulubionych bohaterów, także z wielką przyjemnością odkryłam fakt, że jest tu głównym bohaterem ( a przynajmniej jednym z głównych). Choć ciężko powiedzieć jaki był w młodości, to, że u Ciebie wciąż się spóźnia, podoba mi się. Takie hmm... rozczulające to jest ^^ Ale poza tym, ciężko jest go rozgryźć. Zwłaszcza jego stosunek do Anko, choć nie ukrywam, że ich relacje, zwłaszcza kłótnie, czyta się z uśmiechem na ustach ;) A ona również wydaje się być ciekawą postacią. Taka żywiołowa i skrycie podkochująca się w Kakashim jest całkiem sympatyczna. Liczę na to, że Kakshi też zwróci na nią więcej uwagi ;p
    Bardzo, ale to bardzo podoba mi się, że piszesz o działalności Kakashiego w Anbu :) Zawsze chciałam o tym poczytać xD A tutaj u Ciebie prezentuje się to całkiem interesująco. Członkowie drużyny, którą przewodzi Kakashi, znani jak na razie tylko z kryptonimów, są bardzo tajemniczy i jestem niezmiernie ich ciekawa. Fragment w restauracji czytałam z niemałą uwagą. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz o nich wspomnisz :)
    Ogólnie, jestem ciekawa, czy będziesz nadal pisała o Kakashi i Anko w młodości, czy przerzucisz się wkrótce do czasu, kiedy Naruto jest już starszy lub chodzi do Akademii. Prawdę mówiąc, cokolwiek zrobisz, na pewno nie odpuszczę i przeczytam, bo strasznie chciałabym się przekonać, jak to się wszystko potoczy. Nie ukrywam, wciągnęło mnie :)
    O czym to ja miałam jeszcze napisać? Ah, tak. Masz cudowną muzykę tutaj! Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie ona zaskoczyła! Same moje ulubione zespoły (a nawet moje ulubione piosenki ;p), także tak jak nigdy, włączyłam sobie ją dla umilenia czytania xD
    Jeszcze jedna rzecz zdziwiła mnie naprawdę miło. Cieszę się, że pokazałaś tanto Anko. Miło, że ktoś odróżnia je od katany ;p
    Według mnie piszesz bardzo dobrze. Błędów nie zauważyłam żadnych (taa, nawet jakby mi je wytłuścili, to bym pewnie nie zauważyła, bo jak się wciągnę, to nie zwracam na to uwagi ;p), poza tym, wszystko czytało mi się płynnie i bardzo przyjemnie. Żaden moment mnie nie znudził, wprost przeciwnie, do końca pozostałam mile zaciekawiona :D
    No, także z wielką chęcią przeczytam kolejne rozdziały. Mam nadzieję, że wpadniesz na jakiś pomysł jak najszybciej ^^ Będę trzymać za to kciuki!
    Co do tego pytania, ja głosuję na Hatake, bo fajnie brzmi ;p
    Pozdrawiam, życzę czasu i weny! ;)
    PS wybacz, jeśli komentarz jest trochę nieskładny, ale dodaję go tuż przed snem ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej! Niezmiernie się cieszę, że moje opowiadanie tak Cię wciągnęło :).
    Hehe, uwierz mi, że kłótnie Kakashiego i Anko najprzyjemniej mi się pisze. Anko ze swoim ciętym językiem tak bardzo przypomina mi jedną z moich koleżanek ... Nieważne xD.
    Ależ Kakashi sam zabujał się w Anko, choć nie chce tego przed sobą samym przyznać ^^. Później w nieokreślonej przyszłości coś między nimi bardziej zaiskrzy (taki tam spoiler :P).
    Co do drużyny Hatake to będzie ona coraz bardziej opisywana w następnych rozdziałach ... Poznamy ich prawdziwą tożsamość, przeszłość itd. Pojawią się też różne intrygi, ale koniec z tym spoiler-owaniem na dziś xD.
    Hmm ... wiesz co, trochę jeszcze opiszę wczesne lata młodości naszego kochanego Kaszalotka, ale raczej szybko przerzucę się najpierw na czasy Naruto w Akademii, a potem przygody drużyny 7. Po prostu powoli kończą mi się pomysły, o czym by tu jeszcze napisać ...
    Och! Dziękuję :*
    Pozdrawiam także i życzę przyjemnego czytania następnego rozdziału, który pojawił się już dzisiaj w nocy xD.
    Haha, moje komentarze też zawsze są strasznie zagmatwane i chaotyczne :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobra. Jestem na tel i.mialam nie komentować, ale postaram się coś napisać. Także pomysł to ty masz oryginalny i fajnie, ze z Anko bo ja bardzo lubię.
    Rozdział był drugi, ale nie nudził bo cały czas coś się,działo.
    Kakashi i Anko to przyjaciele taa.... Ja już wiem jak się kończy przyjaźń damsko męska ;>.
    Nienawidzę pisać komentarzy na telefonie. No nienawidzę.
    Ogólnie gdzieniegdzie brakuje przecinka czy litera jest przekręcona, ale to czasem. Jedno zdanie miałaś śmiesznie skonstruowane. XD.
    Ogólnie fajnie ze opisujesz cała ta przeszłość którą w anime jest tylko trochę opowiedziana. Az nie mogę się doczekać jak to będzie jak naruto będzie miał tak z 5 lat.
    Dobra nie stać mnie teraz na dłuższy komentarz teraz xd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co chciałam jeszcze dodać.
      To, ze już uwielbiam Ryśka <33333333
      Wszystkie Ryśki to fajne chłopaki. Wiem co mówię, uwierz mi xD
      A dobra teraz ide czytac dalej xd

      Usuń
    2. Wow. Obyło się bez hejtów! xD A spodziewałam się, że będziesz mnie jechać równo :P.
      Anko to ja także bardzo lubię ^^.
      Serio mam jakieś literówki? Kurde, a sprawdzałam kilka razy :/. No trudno. Postaram się to jeszcze raz przejrzeć, to może coś znajdę. Przecinki ... A komu to potrzebne xD. U mnie interpunkcja leży i kwiczy -.-.
      Haha, to tylko przyjaźń xD. Wiadomo jak się skończy :D.
      Naruto będzie trochę starszy od 6 rozdziału, bo nie chciałam robić takiego przeskoku ;).
      Jej! Ryś ma jakiś fanów! Osobiście to ja Rysia lubię o wiele bardziej od Tygryska, ale chyba Tygrys i tak ma więcej zwolenników ...
      Dzięki za komentarz ^^.

      Usuń